Wzniesienie i plac przed grotą główną

Największy punkt na terenach lwioziemskich, służy nie tylko jako punkt obserwacyjny ale również jako ich dom, znajdują się tam bowiem stadne legowiska.
Awatar użytkownika
Shan'ronir
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 27
Rejestracja: pn lut 26, 2018 12:35 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●oooo
Zręczność: ●●●●●o
Percepcja: ●●●ooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 20 sie 2014
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]0/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

wt kwie 03, 2018 10:21 pm

-Dla mnie nazwa nie ma znaczenia, Lwia Ziemia to nie nazwa jak szacowny król nakreśla. To my członkowie stada, nasze zwyczaje i pamięć. Czy jesteśmy Złotym Brzaskiem czy czym innym to tylko nazwa, która nie jest ważna- Rzekłem stojąc i patrząc się an Rashida- A politycznie nie koniecznie będzie oznaczało powrót do lepszego, politycznie oznaczając będzie to tyle, że są zmiany i wraca się, że coś nie jest tak w stadzie. Dyplomacja z grupami dalszych zim może być przez to utrudniona- Ale kogo to obchodzi, taka myśl przeszła mi przez łeb. W końcu pewne osoby myślą tylko o tym co jest tu i teraz a to jak stado jest odbierane nie jest ani trochę ważne.
-Czy to co mamy obecnie jest złe? Wszak to praktycznie to samo z pewnymi nie dużymi zmianami a zmian a zwy to nowy krok ku nowemu- Wiedziałem, że i tak niepotrzebnie szczepię język nie ważne jakie bym przytoczył argumenty i na ile byłby silne. I tak zrobi jak chce. Ciekawe czy w ogóle się z kimś konsultował.

"Pragnienie czegoś nie daje ci prawa by to mieć"

Obrazek Karta Postaci Obrazek Głos Obrazek
Awatar użytkownika
Genbu Kaiden
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 39
Rejestracja: pn lut 26, 2018 11:08 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 24 gru 2009
Gatunek: Atlas bear
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]


[/b]

śr kwie 04, 2018 1:50 pm

Karzeł to dopiero miał gadane i jego perspektywa wcale nie była taka błędna. Genbu może i nie był w tym stadzie długo ale nie zmieniło się nic aż nadto. Tradycje, kultura, pamięć o historii pozostała. Zaszły zaledwie drobne zmiany, które miały odegnać stagnację i murszejące kości. Najważniejsze pytanie padło i pozostało oczekiwać na odpowiedź króla. Niedźwiedź zastanawiał się jeszcze czy Rashid za bardzo nie spogląda przez pryzmat sentymentów.
Awatar użytkownika
Lucia Alma
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 20
Rejestracja: sob sty 27, 2018 4:49 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●●●oo
Zręczność: ●●oooo
Percepcja: ●●●●oo
Płeć: Samica
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 30 lip 2014
Gatunek: Hybryda
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]0/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Uczeń- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

czw kwie 05, 2018 1:58 pm

Lucia obserwowała sytuację z bezpiecznej pozycji "biernego obserwatora". Rashid był dla niej fantastycznym lwem, ale jego pomysł był w jej oczach...zbędny? Kogo to interesuje...z resztą, przecież zmiany nazwy stada dokonali jej bracia, za którymi dalej tęskniła. Powiada się przecież, że nikogo się tak nie kocha, jak rodzeństwa. Nie mniej jednak postanowiła nie głosować przeciw. Do głowy by jej nie przyszło sprzeciwiać się Rashidowi. Stwierdziła, że poczeka na dalszy bieg wydarzeń i ewentualnie wstrzyma się od głosu. Słuchając jednak głosów sprzeciwu, zaczęła się zastanawiać. Te piękne, niebieskie ślepia pełne nadziei i wiary w powodzenie planu... Westchnęła głośno i jeszcze bardziej wtopiła się w tłum. Tak bardzo nie chciała brać w tym udziału...
Awatar użytkownika
Rashid
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 39
Rejestracja: ndz lut 04, 2018 11:27 am
Życie: 100/100
Siła: ●●oooo
Zręczność: ●●●●●o
Percepcja: ●●●ooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Gatunek: Lew afrykański
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Uczeń- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

czw kwie 05, 2018 7:36 pm

Stojąc tak dumnie zwrócił wpierw uwagę na Sekhmeta, który nagle wyłonił się z tłumu. Widząc go uniósł powoli brwi, zastanawiając się, kiedy to ostatnio się z nim widział... Nie miał jednak nic przeciwko jego obecności na terenach stada. W końcu należał też do rodziny samego Rashida. Słysząc jego słowa uniósł delikatnie kąciki pyska i skinął mu głową, wdzięczny za poparcie. Następnie z tłumu wyłonił się Shan’ronir, na którego przesunął swoje niebieskie ślepia. Na jego odpowiedź odnosnie propozycji Rashida usmiech króla powoli zniknął, z resztą, i tak by szybko zniknął, bo jeszcze by zakwasów dostał. Nie było więc w jego zachowaniu nic dziwnego. Myśli na ten temat postanowił zostawić dla siebie, a karłowi odpowiedział:
-Masz rację, Shan’ronir. Stado to my, nasza pamięć... Tak jak powiedziałeś, jednak obawiam się, że nazwa jest naszą wizytówką. Czy podczas panowania braci nawiązali oni jakiś kontakt czy umowę z innym stadem, poza pustynnymi?-
To pytanie było retoryczne. Rashid doskonale wiedział o tym co się działo za panowania braci i on o żadnych politycznych sprawach z innymi stadami nie słyszał. Westchnął ciężko.
-Okoliczni wciąż nazywają nas Lwią Ziemią. Tych słów nie łatwo jest zastąpić innymi. Założę się, że i tak szybko by się nie przestawili na „Złoty Brzask”...-
Powiedział pewnym głosem.
-Zasady, które poprzedni władcy wprowadzili zostaną, ponieważ są one lepsze od tych za panowania Maishy i chyba nie tylko ja tak sądzę... A ja mówiłem tylko o naszej nazwie i powitaniu.-
Naprostował wciąż patrząc na Shan’a. Machnął powoli końcówką ogona. Dla Rashida nazwa „Złoty Brzask” nic nie oznaczała, natomiast „Lwia Ziemia”... To już było coś innego. To są lata historii, lata tradycji i wiary w tych samych, prawdziwych przodków.
-Jednak jeśli nie ma to dla Ciebie znaczenia, jaką nazwę nosi stado...-

Spojrzał z wolna po innych członkach stada, teraz już z trochę mniejszym zapałem.
-Co uważa o tym reszta?-
Rzucił jeszcze raz, chcąc znać odpowiedź reszty. Jeśli więcej głosów będzie za, wrócą do dawnej nazwy, jeśli więcej będzie przeciw - zostaną przy aktualnej. Obojętne głosy woli potraktować na swoją korzyść. A raczej - korzyść swojej rodziny. Jego głos przez cały był opanowany i spokojny. Odpowiadał z powagą, bez kszty drwiny, o której z resztą i tak nie myślał. Nie względem członków stada.
Awatar użytkownika
Genbu Kaiden
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 39
Rejestracja: pn lut 26, 2018 11:08 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 24 gru 2009
Gatunek: Atlas bear
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]


[/b]

czw kwie 05, 2018 7:58 pm

Genbu oblizał pysk i wielką łapą poczochrał się po łbie, jakby chciał się pozbyć natrętnych pcheł. Nie spuszczał jednak z oczu władcy a im coraz dalsza była przemowa tym mniej zaczął się interesować. Chodziło głównie o zmianę nazwy i ot cały ambaras z zebraniem. Choć tyle dobrego że Rashid liczył się ze zdaniem innych. Zasłonił też łapą pysk gdy ziewnął, starał się jak mógł ale stracił kompletnie zainteresowanie tematem. Dla niego dziwne było co chwilę zmieniać nazwę, no ale nie jego cyrk i małpy był tylko najemnikiem. Nawet nie lwem więc co się będzie w ich politykę i sentymenty mieszał.
- Jak dla mnie możemy się nazywać i zręczne afrowiórki. Choć nie sugerowałbym się tym jak nazywają nas inni. Czy jeśli okrzykną nas oszołomami to zmienimy nazwę na lwie oszołomy? - Zadał pytanie retoryczne choć nie oczekiwał odpowiedzi. Genbu również podejrzewał, że cała ta Lwia Ziemia nosiła kiedyś całkiem inne miano. Zasłynęła jednak z kilku rzeczy i utrwaliła się tak w pamięci. A wystarczyłoby by Brzask również czymś zabłysnął by być znanym. Niestety nie dano mu tego czasu na rozkwit. - Jeśli to wszystko to pozwoli władza, że udam się na spoczynek. -Wciąż był ubłocony, ewidentnie było widać, że musiał niedawno skończyć patrol i nawet nie miał czasu na kąpiel. Powstał nieśpiesznie i skierował się do wyjścia, jeśli nikt go nie zatrzyma.
Awatar użytkownika
Shaya
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 21
Rejestracja: pt lut 16, 2018 1:42 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●●ooo
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●●●oo
Płeć: Samica
Wiek: Dorosła
Data narodzin: 26 lip 2014
Gatunek: Lew Afrykański
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

czw kwie 05, 2018 11:27 pm

Lwica doskonale wiedziała, że miała pojawić się przy mężu na zebraniu ze swoim synem Osirisem ale niestety coś mocno wypadło jednakże nie była zadowolona z tej sytuacji jaką posiadała aż zaczęła płakać z powodu zaginięcia Jasiri najukochańszej córeczki którą posiadała pod sercem jak i dwóch synków którzy tutaj byli w tym stadzie. Po zrobieniu kilku kroków przez bieg warknęła zrozpaczona matka jak na alarm chcąc jak najszybciej w biec. Lwice były nie spokojne widząc druga córkę Kiary i Kovu byłej pary królewskiej aż ukłoniły się jednakże była Róża Pustynni nie zauważyła tego ze względu, że chciała zdążyć na koniec zebrania chcąc powiadomić resztę. W końcu dobiegła zakrwawionymi oczami przez płacz.
- Przepraszam, że nie byłam na zebraniu, ale szukałam wszędzie mojej córeczki która zaginęła i nie wiem gdzie ona jest - powiedziała na w pół wydechu oddychając ciężko aż spojrzała się na Setha, jej kuzyna Rashida, potem na syna Amona, a na końcu na resztę. W danym momencie nie mogła złapać tchu przez szalony bieg.
- Pomóżcie mi ją odnaleźć, proszę - odparła zrozpaczona wciąż nie mogąc znaleźć ostatniego dziecka.
Awatar użytkownika
Seth
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 80
Rejestracja: sob sty 27, 2018 1:51 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●●●oo
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●●ooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 10 lut 2013
Gatunek: Lew Afrykański
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

pn kwie 09, 2018 11:33 am

Seth wysłuchał po kolei opinii zgromadzonych i...nie krył rozczarowania. Był przekonany, że kwestie tradycji są ważne dla członków tego stada, lecz w większości były to osoby, które dołączyły stosunkowo niedawno. W zasadzie, sam należał do Złotych od kilku miesięcy, lecz czuł się "bardziej zaznajomiony z ich tradycją i historią". Ciężko też mu się dziwić, skoro jego żona i Róża Pustyni to córka byłych władców tej ziemi oraz wnuczka sławnego w tej krainie, rudego lwa Simby.
Westchnął ciężko i zmarszczył brwi, obserwując bieg wydarzeń. Lucia Alma - ma to gdzieś. Genbu - jeszcze bardziej. Shan' Ronir - przynajmniej wniósł coś do dyskusji. Sekhmet - no, ten jako jedyny wyraził aprobatę. Nie żebym uważał, że jest to najważniejsza sprawa w naszym życiu i bez niej nasze stado nie ma prawa bytu, ale...myślałem, że chociaż opowiedzą się po jakiejś ze stron - przewrócił oczyma i powtórnie westchnął.
- Słuchajcie, moi drodzy - wynurzył się zza kilku postaci i stanął prawie na środku, tuż obok Rudogrzywego Sekhmeta - To nie jest tak, że jest to sprawa najwyższej wagi i od tego zależy nasze dalsze bytowanie na tym padole - powtórzył ideę, którą przed chwilą uformował w myślach - To zwykła, kosmetyczna poprawka. Nie mniej jednak, jest ona istotna. Król Rashid przed chwilą przedstawił Wam powód, dla którego warto byłoby powrócić do starego nazewnictwa. I, zaznaczam, nie jest ważne to, że inni nazywają nas tak, a nie inaczej, bo równie dobrze mogliby nazywać nas "zręcznymi afrowiórkami", czy też "lwimi oszołomami"...- zaśmiał się lekko, przytaczając nazwy wymyślone przed chwilą przez Niedźwiedzia -...ważne jest to, co mamy w sercach i to, co było naszą tradycją. Wkroczyliśmy do tego stada akceptując jego historię. Nie chcę też przez to powiedzieć, że wszystko, co nowe, jest złe, bo tak nie jest. Po prostu, nie zawsze wszystko trzeba zastępować nowościami. Jestem za tym, abyśmy powrócili do nazwy "Lwia Ziemia" i powitania "Hakata". Jak sami z resztą stwierdziliście, "to tylko nazwa". Nie mniej jednak, ma ona spore znaczenie - skwitował swój wywód tymi słowami, po czym zaczął rozglądać się na miny zgromadzonych zwierząt. Jego pysk znów przybrał kamienny wyraz i lekko wycofał się w tłum. Marne szanse, że to przejdzie - pokręcił głową.
W tej chwili usłyszał pewne poruszenie, pochodzące z tyłu całego zgromadzenia. Na całym placu rozległy się rozmaite szepty. Po chwili ujrzał obiekt zainteresowań i o dziwo, była to jego Shaya. Cała zapłakana. Widok jej w takim stanie przyprawił go o ciarki i łapy miękkie jak z waty. Co się stało, do cholery?! Zaczął się trząść. Usłyszał prawdę.
- Jasiri - wyszeptał pod nosem. Poderwał się momentalnie i podbiegł do swojej Różyczki.
- Jak to "nie ma jej"? Na co się tak gapicie? Pomóżcie nam! - wykrzyknął, spoglądając na miny zgromadzonych. Obawiał się o życie swojej małej, puchatej kulki o dwukolorowych oczętach. Nie mógł jej stracić.
~Zt~
Awatar użytkownika
Genbu Kaiden
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 39
Rejestracja: pn lut 26, 2018 11:08 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 24 gru 2009
Gatunek: Atlas bear
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]


[/b]

pn kwie 09, 2018 1:17 pm

Zamieszanie jakie powstało przystopowało strażnika by dowiedzieć się o co chodzi. Ujrzał wśród zgromadzonych Shayę, nie przepadał za nią od momentu ich pierwszego spotkania. Gubienie własnych dzieci było u niej na porządku dziennym. Wrócił na moment wspomnieniami do dnia, w którym odnalazł jej pociechy, gdyby trafiło na kogoś innego mogłaby jedynie zastać kupkę kości. Pustynna lwica, która poprzez swoje pochodzenie domagała się szacunku w pogardzie mając zasady i kodeks panujący na terenach stadnych. Nie, takiego kogoś nie dało się polubić. Genbu ciężko przełknął pigułkę, gdy rzeczona lwica wraz z Pustynnymi dołączyła do Brzasku.
Niedźwiedź przeniósł spojrzenie na zdenerwowanego Setha. Nie dziwił się mu, wszak gdyby był ojcem również zabiegałby o bezpieczeństwo swoich maluchów. Chociaż pogoniłby tak nieodpowiedzialnego rodzica, ewentualnie poprosił o wsparcie niańki. Niedźwiedź zawarczał głucho chcąc w tym zamieszaniu i harmiderze przyciągnąć uwagę.
- Sprawdzę północne tereny. - Powiedział głośno podchodząc bliżej Shayi by ją obwąchać, młode pachną w większości zapachem matki. Zapamiętując woń łatwiej będzie postarać się wpaść na trop. Spojrzał jeszcze prosto w oczy Setha, z pewną stanowczością. Lew mógł się jedynie domyślać co w tej chwili niedźwiedź miał na myśli. Odwrócił się i opuścił zgromadzenie nie czekając aż inni namyślą się nad planem działania. To go właśnie odróżniało od tego lwiego społeczeństwa. Był najemnikiem, niektórzy chyba nawet nie wiedzieli do końca jak jego rola wygląda. Jak najmniej mieszać się w politykę a jak najwięcej wykonywać poleceń i zadań. Był strażnikiem, patrolował granice i wywiązywał się z tego obowiązku każdego dnia. Jeśli natomiast przestanie mu coś odpowiadać, lub zachowania władzy będą kłóciły się z jego kodeksem moralnym uznałby, że umowa go już nie obowiązuje i odszedłby. Tym bardziej, że zawierał ją z bliźniakami a nie Rashidem.
Opuścił grotę mrugając przez chwilę powiekami by przyzwyczaić się do słońca. Z każdym krokiem zastanawiał się ile jeszcze czasu upłynie by zaczęto go traktować z szacunkiem a nie patrzono na niego jak na coś gorszego ze względu na inną rasę. Od kilkunastu miesięcy nawet nie znalazł dobrego towarzysza do rozmów.
- Lwia Ziemia. - Parsknął pod nosem, uważając tą nazwę za słabą. Mania wielkości lwów wciąż go zadziwiała. Szczytem też było wzywać go na zebranie jako jednego ze swoich i jeszcze pytać o zdanie czy odpowiada mu powrót do starej rasistowskiej nazwy. Wystarczyło by władca grzecznie go wyprosił choćby pod byle głupim pretekstem by odpoczął po służbie.

z/t
Awatar użytkownika
Shan'ronir
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 27
Rejestracja: pn lut 26, 2018 12:35 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●oooo
Zręczność: ●●●●●o
Percepcja: ●●●ooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 20 sie 2014
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]0/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

wt kwie 10, 2018 3:41 pm

-Władca postąpi i tak jak będzie uważał za słuszne- odrzekłem Sethowi- Żyje w tym stadzie długo i dla mnie przywitanie obecne i to które było nie maja znacznie ale jeśli chodzi o pozbawienie ich wydźwięku sentymentu to starsze nie brzmi najlepiej- Tak zawsze to uważałem ale cóż...
-Skoro to tez nie takie ważne to po co to zmieniać znowu?- Zadałem pytanie i spojrzałem na władce- A odpowiadając na pytanie to z większa ilością niż robili to poprzednicy- Takie może niezbyt miłe z mojej strony ale cóż. Lwi władcy mili sąsiadów gdzieś nie licząc tych złych.
-Jakby mieli okazje to i tych z gór mieli nawiązać kontakty- Nie każdy wiedział o zawalonym przejściu i tych sprawach.
-A dlaczego Waszej Wysokiej mości tak zależy na tych jak to było ujęte, nie ważnych zmianach? I czemu taka... kosmetyczna sprawa zaprząta umysł kiedy władca pewno ma ważniejsze sprawy an głowie- Nie było to prześmiewcze ale wydawało mi się, że król powinien zajmować ważniejszymi sprawami niż tymi czystko technicznymi, chyba, że jak... każdy chce na początek wnieść coś co zostanie zapamiętane.
Całe zamieszanie jakie wywołała lwica lekko mnie rozbawiło. Tak pustynni... bardzo troszczą sie o dzieciaki i tka bardzo je pilnują. Taka dygresja odnośnie tego, że słuchy niosły, że to nie pierwszy raz zapodziała dzieciaki.
-Pozwoli wysokość, że zaś sie oddale- W końcu sa teraz... ważniejsze sprawy. Wycofałem się i zszedłem gdzieś dalej.

"Pragnienie czegoś nie daje ci prawa by to mieć"

Obrazek Karta Postaci Obrazek Głos Obrazek
Awatar użytkownika
Amon
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 31
Rejestracja: sob sty 27, 2018 4:48 pm
Życie: 100/100
Siła: ●●●●oo
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Wyrostek
Data narodzin: 04 wrz 2017
Gatunek: Lew Afrykański
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Uczeń- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Uczeń- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#FF8040]Rzemieślnik- Uczeń- [glow=orange]0/75[/glow][/color][/b]

pt kwie 13, 2018 9:22 am

Amon, usłyszawszy w końcu powód zgromadzenia, był zaskoczony, lecz bynajmniej nie pozytywnie. Spodziewał się czegoś...ciekawszego? Gdyby wiedział, że chodzi tylko o zmianę nazwy i powitania stada, nie pchałby się pod Skałę. W końcu, to tam zauważył go Rashid i go tu zaprowadził. No, a królowi przecież nie wypada odmawiać.
Młody lew słuchał po kolei wypowiedzi wszystkich zgromadzonych. Sam nie opowiadał się po żadnej ze stron, bo zwyczajnie go to nie obchodziło. Co mu po tej zmianie? Wróci do domu? Nie. Uzyska tron stada Pustynnych? Nie. Czy tradycji stanie się zadość? No, w przypadku Lwich, owszem. To jedyny plus, który skłaniał go do zagłosowania "za", bo tradycja jest zawsze cholernie ważna. To przecież jeden z filarów, dzięki któremu społeczeństwa wciąż się utrzymują. No i coś, co tatuś odebrał nam pstryknięciem paluszka.
Książę Pustyni dostrzegał swojego ojca w tłumie zwierząt, lecz starał się nie zerkać w jego stronę. Wiedział, że takim zachowaniem przyprawia go o cierpienie. Niech ma za swoje, stary głupiec.
Gdy Genbu, Shan'Ronir i jego ojciec wymieniali się argumentami na temat zmiany, Amon trącił Rashida łapą, wyraźnie dając mu znak, że chce mu coś powiedzieć "na ucho".
- Jestem za. To nazwa tradycyjna, prawda? - wyszeptał. Jego ciotka, Merissa, zawsze tłumaczyła mu, że bez tradycji społeczeństwa "gubią się i nie mogą się potem odnaleźć". Rozumiał, że to taka metafora. On sam był przecież wychowywany w duchu tradycji i wiedział, że opuszczanie domu, który założyli jego przodkowie, było skrajnie głupim zachowaniem. No i oczywiście nikt z jego otoczenia nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego mamie było to na rękę, bo to przecież powrót do jej ojczyzny. Osiris i Jasiri cieszyli się z odejścia z Pustyni, bo przecież "Pustynia jest nudna i to tylko kupa piachu". Ojciec...ojciec był po prostu głupi. Skoro wszystkie pokolenia Pustynnych Bariyah dały sobie radę na Pustyni, jakim cudem oni mieliby nie dać sobie rady i koniecznie musieli opuścić dom?! Lwiątko westchnęło ciężko, przy czym znów stanęło za Rashidem.
Dyskusję zgromadzonych przerwało nagłe pojawienie się jego matki. Shaya była cała zapłakana, co już przyprawiło malca o strach. Od razu zwrócił też uwagę na Setha, który aż zbladł na widok jej w takim stanie. Przeczuwał najgorszego.
"Jasiri zniknęła", "nie ma jej", "zaginęła", "pomóżcie mi ją odnaleźć, proszę". Amon wytrzeszczył oczy ze zdziwienia i poderwał się na równe łapy. Jasiri to przecież jego młodsza siostra. Co z tego, że przed chwilą psioczył na nią w myślach, nie może pozwolić jej zaginąć, albo (co gorsza) zginąć!
Skorzystał z okazji i wymknął się "tyłem". Zaczął biec w kierunku granicy z Krwawym Zmierzchem. Doskonale wiedział, że jego siostrzyczka miała zapędy w kierunku odkrywania skrajnie niebezpiecznych miejsc. Miał też nadzieję, że po drodze spotka Osirisa. Wiedział, że to z nim lwiczka najczęściej pakowała się w kłopoty i chciał go solidnie opierniczyć. W myślach opierniczał również siebie, bo sam nie spędzał z nią tyle czasu i zdał sobie sprawę z tego, że na dobrą sprawę...nie znał jej. W duchu powtarzał sobie, że jeżeli wszystko się wyjaśni, musi nadrobić cały ten czas, którego jej nie poświęcił. zt
ODPOWIEDZ

Wróć do „Lwia Skała”