Owocowy zagajnik
: ndz kwie 01, 2018 3:28 pm
Ustronne miejsce otoczone gęstymi drzewami i krzewami owocowymi. Nieopodal płynie niewielki strumyk.
Głośny raban, tupot racic, szelest zarośli i trzask łamanych gałęzi. Firkraag nie przejmował się tym, że mógł w tej chwili zwrócić na siebie uwagę niepożądanych osób. Wszystkie jego myśli były skoncentrowane na porożu a raczej na tym co pozostało. Jeden z rogów zgubił kilkanaście metrów dalej i teraz łeb przechylał się na prawą stronę od ciężaru jednego poroża. Doprowadzało go to do istnego szału i wszelkimi sposobami poprzez energiczne ruchy łba i tarcie o korę drzewa starał się pozbyć drugiego.
Głośne plaśnięcie, odpadł ten drugi. Zziajany i mocno zdyszany roślinożerca mógł nareszcie odetchnąć. Cóż za ulga a uczcie lekkości na łbie wprawiała go w błogi stan. Zerknął z pewnym żalem na leżącą pozostałość, która przypominała sporą rozgałęzioną gałąź drzewa. Minie trochę czasu nim kolejne poroże odrośnie na jego łbie.
Nieśpiesznym krokiem podszedł do strumienia by zaczerpnąć kilka łyków orzeźwiającej wody. Ugasił pragnienie i spokojnie rozejrzał się po okolicy. Uszy niczym dwa radary nasłuchiwały niepożądanych dźwięków zdradzających niebezpieczeństwo. Teraz musiał strzec się bardziej gdy stracił potężną broń.
Głośny raban, tupot racic, szelest zarośli i trzask łamanych gałęzi. Firkraag nie przejmował się tym, że mógł w tej chwili zwrócić na siebie uwagę niepożądanych osób. Wszystkie jego myśli były skoncentrowane na porożu a raczej na tym co pozostało. Jeden z rogów zgubił kilkanaście metrów dalej i teraz łeb przechylał się na prawą stronę od ciężaru jednego poroża. Doprowadzało go to do istnego szału i wszelkimi sposobami poprzez energiczne ruchy łba i tarcie o korę drzewa starał się pozbyć drugiego.
Głośne plaśnięcie, odpadł ten drugi. Zziajany i mocno zdyszany roślinożerca mógł nareszcie odetchnąć. Cóż za ulga a uczcie lekkości na łbie wprawiała go w błogi stan. Zerknął z pewnym żalem na leżącą pozostałość, która przypominała sporą rozgałęzioną gałąź drzewa. Minie trochę czasu nim kolejne poroże odrośnie na jego łbie.
Nieśpiesznym krokiem podszedł do strumienia by zaczerpnąć kilka łyków orzeźwiającej wody. Ugasił pragnienie i spokojnie rozejrzał się po okolicy. Uszy niczym dwa radary nasłuchiwały niepożądanych dźwięków zdradzających niebezpieczeństwo. Teraz musiał strzec się bardziej gdy stracił potężną broń.