Mane i Anubis [zamknięty]

Tutaj zostają przeniesione zakończone retrospekcje.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

pt mar 02, 2018 11:21 pm

Miejsce: inna kraina, oddalona wiele dni drogi od miejsca, gdzie dzieję się akcja forum
Czas: mniej więcej 20 miesięcy wcześniej
Realia: zgodne z: Urodziłem się w żyznej krainie, w której nie brakowało tłustych zwierząt. Krzyżowały się tutaj szlaki migracji wielu gatunków, więc lwy nie musząc martwić się o pożywienie, mogły się oddać swojej ulubionej rozrywce tutejszych kotowatych – to znaczy toczeniu wojen. Trzy stada wciąż się ścierały, ale przez dziesiątki lat żadne nie było w stanie wygrać. Dlaczego? Bo najważniejsza była równowaga sił. Nie można było doprowadzić, by którejś osiągnęło supremację – tradycją już stawały się sojusze dwóch tych, które aktualnie były najsłabsze, celem zapobieżenie dominacji najsilniejszego. Aktualna sytuacja nie wyglądała najlepiej dla mojego stada – w tej chwili było najsłabsze a poprzedni władca został zamordowany. Prawda, że nie brzmi najlepiej? Wydawałoby się, że to fatalnie… o ile nie widziało się o pewnej drobnostce, o której wiedziałem tylko ja. To ja otrułem władcę, dzięki czemu przejąłem władzę. Osłabić własne stado by przejąć dowodzenie nim? Nie uważałem tego za nic złego i zdecydowanie zrobiłbym to jeszcze raz. W końcu chyba lepiej panować w słabszym stadzie, niż być regularnym członkiem mocniejszego, nawet rządzącego?

W ostatnich dniach, moi wartownicy dali mi znać, że ktoś naruszał nasze przygraniczne tereny. W normalnej sytuacji spodziewałbym się, że to pozostałe dwa wrogie stada infiltrują mnie i szpiegują, tylko jedna rzecz się nie zgadzała. Ślady były… z całkiem przeciwnej strony niż miejsca zajmowane przez moich przeciwników. Czy to możliwe, że robili wielkie koło by wejść od drugiej strony? Tak, było to możliwe, ale niezwykle mało prawdopodobne i trochę bezsensowne. Owszem, ta strona była rzadziej patrolowana ale z drugiej strony, w razie napotkania moich lwów, przeciwnik nie miał szansy na ucieczkę. Odcięty moimi terenami od swojego stada raczej nie mógłby liczyć na łatwe zwianie czy posiłki. Więc bardziej prawdopodobny był intruz spoza krainy. A tacy nie zdarzali się często. W każdym razie, kim by on nie był, postanowiłem dorwać drania. I właśnie w tym celu zacząłem wysyłać regularne patrole w tamte okolice. Póki co bez sukcesu, ale wierzyłem w Prawo Wielkich Liczb. Przy odpowiedniej liczbie patroli, jaki ostrożny by intruz nie był, w końcu powinien natrafić na wartowników i być schwytanym. Statystyka, logika, rachunek prawdopodobieństwa i inne rzeczy, które królowały na moich terenach a których często mocno mi brakowało w krainie, do której trafiłem wiele lat później, wyraźnie o tym mówiły.

Właśnie w tej chwili jeden z takich patroli przemierzał tereny graniczne mojego stada. Oczywiście złożony z trzech lwów, jako że ta liczba wydawała się najbardziej rozsądna. W wypadku dostrzeżenia problemu, jeden spokojnie mógł wezwać posiłki a dwa pozostałe osobniki zająć się albo dorwaniem intruza, jeśliby był jeden, lub śledzeniem grupy intruzów, w oczekiwaniu na pomoc, jeśliby ich było więcej. Póki co było spokojnie i żaden z trójki lwów nie wyczuł podejrzanych zapachów ani nie zobaczył dziwnych śladów. Parę tropów zwierzyny, jakiś drobny drapieżnik. Nic niepokojącego. Gdy trójka wartowników dotarła na niewielkie wzgórze, z którego był dobry widok na okoliczną sawannę, położyli się w wysokiej trawie w cieniu drzewa, mając świadomość, że w takiej sytuacji są praktycznie niedostrzegalni dla potencjalnego intruza, samemu mając świetny widok na całą okolicę.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

sob mar 03, 2018 10:52 am

Zważywszy na żyzność tej krainy postanowił zatrzymać się na dłuższą chwilkę w tym miejscu, odpocząć nabrać sił i troszkę tłuszczyku na potem. Maszerował w nieznane, kto wie czy na swej trasie nie będzie musiał pokonać kolejnej pustyni? Na której to ciężko było o schronienie, a co dopiero o posiłek.
Jak to jednak bywa, każda oaza ma zazwyczaj swojego pana, którego można prosić o gościnę, albo tez wprosić się jak do siebie. Anubis wybrał druga opcje, z doświadczenia wiedział że za gościnę rzadko kiedy nie trzeba było czymś płacić, a uwiązanie się w jakieś długi nie wchodziło w grę?
Im dłużej mrocznemu lwu udawało się unikać patroli tutejszego stada, tym bardziej bezkarny się czuł. Jeden ptaszek nawet zdradził mu kilka lokalnych ploteczek za mały ochłap upolowanej- skradzionej słabszemu drapieżcy zdobyczy.
Szedł właśnie w kierunku wodopoju by upatrzyć kolejną ofiarę, ziewnął przepastnie aż nim otrząsnęło, przystanął i jakby poczuł na sobie czyjś wzrok, niejasne przeczucie, którego nijak nie umiał poprzeć przez inne zmysły. Z pobliskiego drzewa ku niebu wzbił się jakiś drapieżny ptak, tak to zapewne on go obserwował, padlinożercy. Otrząsnął się i ruszył dalej przed siebie stawiając łapy leniwie na ciepłej glebie.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

sob mar 03, 2018 8:38 pm

Trójka lwów już dawno zauważyła intruza, który wślizgnął się na moje tereny. Jaką podjęli decyzje? W tym wypadku moje rozkazy były jasne, precyzyjne i nie zostawiały pola do interpretacji. Zgodnie z poleceniem cała trójka czekała, obserwując nieznajomego… oraz obserwując okolicę, upewniając się, że jest sam. Bo to wbrew pozorom nie było oczywiste. Równie dobrze mogła to być straż przednia większego zgrupowania bojowego złożonego z wielu lwów. A niestety moje stado nie było liczne, więc przy większym ataku musiałbym do walki rzucić wszystkie siły… albo uciekać do jednego z dwójki moich wrogów, bo były tylko dwa przypadki, gdy Ci byliby chętni na pomoc: naruszenie równowagi sił, że jedne stado nie mogło nigdy stać się mocniejsze niż pozostała dwójka… albo właśnie atak zewnętrznego wroga, który mógł nieść zagrożenie wszystkim trzem stadom, splątanym obecnie w jakiejś chorej zimnej wojnie. W każdym razie… w każdym razie moje lwy nie zauważyły innych lwów, co wskazywało, że nieznajomy jest sam. Teraz rodziło się pytanie, czy to, że teraz jest sam, znaczy że żyje całkiem sam? Czy też jest zwiadowcą, jakimś rozpoznaniem bojem dla stada żyjącego kilka/kilkanaście dni drogi ode mnie? W każdym razie trzeba było to sprawdzić. Jeden ze zwiadowców po cichu, nisko chowając się w trawie, oddalił się w przeciwną stronę a gdy znalazł się niżej, bezpiecznie ukryty za wzgórzem, puścił się biegiem do mojej centralnej siedziby, by sprowadzić większą grupę lwów, by ścigać nieznajomego, gdyby się wymsknął. Nawet w takiej sytuacji miałem odpowiednie procedury. A pozostała dwójka? Ci przyglądali się dalej, próbując estymować, gdzie zmierza nieznajomy. Nie trzeba było mieć daru prekognicji, by łatwo dojść do oczywistego wniosku, że kieruje się w stronę wodopoju, zamierzając kraść nasze zwierzęta i bezczelnie kłusować na naszym terenie. Dwójka strażników porozumiała się szybko gestami, ułożyli na zajmowanym posterunku parę kamieni, tajnym kodem oznajmiając, że idą w stronę wodopoju, po czym ruszyli w drogę, drugim, niewidocznym dla intruza grzbietem niskiego i płaskiego wzgórza, typowego dla tutejszej sawanny. Wiatr im sprzyjał – z powodu jego kierunku byli niewyczuwalni. A znajomość terenu starali się przekuć na to, by pierwsi dojść do wodopoju, ukrywając się zza skałami, czekając spokojnie na intruza.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

ndz mar 04, 2018 10:31 am

W miarę jak zbliżał się do dość dobrze znanego sobie miejsca w którym zwierzyna schodziła się z sawanny by ugasić pragnienie coraz bardziej miał się na baczności, może gdyby własnie wcześniej stawiał na baczniejsze obserwowanie otoczenia dojrzałby szykowana dla niego niespodziankę? A tak, tak nie zdawał sobie sprawy o zaplanowanej zasadzce. O obecności lwów na tym terenie wiedział, tropy, zapachy, a nawet nie raz skryty w bujnym listowiu zarośli obserwował patrol, czy idące na polowanie samice, nawet młode mogły paść ofiarą podglądacza, o ile jakieś były w stadzie. Dobre rozeznanie w sytuacji, które mogło przyczynić się do tego nazbyt ignoranckiego zachowania czarnego.
Zawędrował koło niewielkiej skałki z której miał w planach przyjrzeć się które z zwierząt obrać na posiłek, młode i niedoświadczone? Stare i chore? A może znajdzie się jakiś kaleka, który niedawno uległ wypadkowi i jeszcze ma nieszczęście na jego szczęście dychać?
Wspiął się na głaz płasko przylegając do niego podgardlem, tak by tylko czubek nosa i oczy wystawały u góry i zaczął omiatać okolicę wody wzrokiem, węchem.
Po chwili do nozdrzy samca dotarł atrakcyjny zapach powitego gdzieś w okolicy cielaka, gnu? A może Zebry? Wypuścił powietrze nosem i rozchylając nieco wargi postanowił lepiej namierzyć kierunek z którego zapach do niego dotarł. Złapał!
Nie czekając ni chwili dłużej ześlizgnął się z kamienia i ruszył w okolice zarośli, kawałek dalej od głównej 'plaży'.
Ostatnio zmieniony pn mar 05, 2018 7:04 pm przez Anubis, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

ndz mar 04, 2018 12:07 pm

Oba lwy cierpliwie czekały za skałami, przygotowując się na nadejście intruza. Miały nad nim pewną przewagę – wiele razy odwiedzały to miejsce. Chociaż miały również świadomość, że nieznajomy był tutaj prawdopodobnie kilka razy – był to oczywisty wniosek z raportów z ostatni tygodni, gdy wielokrotnie zgłaszano obce ślady i zapachy. Aż dziwne mi się to wydawało. Byłem pewien, że nieznajomy dojdzie do wniosku, że przy wielokrotnym naruszaniu naszych terenów zareagujemy? Taki był pewien siebie? A może po prostu lubił ryzyko? Jaki by powód nie był, decyzja o małym „polowaniu” została podjęta, a moje zbrojna łapa, mój wysunięty pazur w stronę wszystkich intruzów, w postaci dwóch lwów, był gotowy do zareagowania.

Lwy usłyszały nadejście intruza. Dźwięki były na granicy słyszalności, ale dużo łatwiej jest na pewne rzeczy zwrócić uwagę, kiedy są spodziewane i nasłuchiwane. Porozumiały się skinieniem łap – językiem walki, które każde z trzech stad miało własny, tajny, pozwalający na komunikację bez obaw o podsłuchanie. Po chwili jeden z lwów zaczął przyjmować lepszą pozycję do skoku, czekając na intruza, podczas gdy drugi lekko się wycofał i szerokim kołem zaczął zachodzić intruza od drugiej strony. Polecenie dostali jasne: mieli go schwytać. A prawdopodobieństwo, że nieznajomy się podda, nie było duże. Należało się liczyć z problemami. Na szczęście posiłki powinny być w drodze. Pytanie, kiedy nadejdą. Oba lwy wiedziały, że konsekwencje niepowodzenia mogą być… przykre.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

pn mar 05, 2018 7:25 pm

Noworodek był słaby, bezbronny, odnalezienie go nie było jednak łatwe, matka z pewnością dobrze skryła się z nim w zaroślach i zaraz zacznie zacierać wszystkie ślady. Liczyła się więc każda sekunda, potencjalna konkurencja zawsze mogła być w okolicy, a i niewykluczone że rodzicielka będzie chciała bronić potomka przed napastnikiem. W pojedynkę musiał liczyć się z o wiele większym trudem, brać więcej pod uwagę, o przeoczenie kilku drobnych alarmujących dźwięków było zatem łatwo. Wpadł na wyraźny trop zebry i ruszył w ślad za nim z postawionymi na sztorc ku przodowi uszami, starał się przy tym zachować maksimum gracji i poruszać się bezszelestnie, acz przy sporych gabarytach było z tym ciężko. Jedna, dwie gałązki, wczepiły się w grube futro, szelest skradającego się drapieżnika nie trudno było wychwycić parze skupionych na wyłapywaniu najdrobniejszego dźwięku uszu. Musiał liczyć na to że szmery zginą w reszcie odgłosów dnia codziennego nad wodopojem.
Dotarł do kryjówki napastników w kolejnych paru krokach miał własnie ją wyminąć, spostrzegł też znajomą pasiastą sylwetkę kilkanaście metrów dalej.
Jeszcze zbyt daleko, by puścić się galopem... kilka metrów więcej. Gdzie ten smarkacz? W łbie doprecyzowywał plan, pochłonięty i skupiony głównie na tym, nawet nie spostrzegłby czającego się tuż obok samca, gdyby nie spojrzał w te stronę. Ułamek sekundy, najeżył się i podniósł wargi w gniewnej ekspresji obnażając kły. - Kurwa.- Przekleństwo gruchnęło z pyska czarnego jak grzmot, gdy spiął się by uskoczyć w bok.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

wt mar 06, 2018 9:42 pm

Wysłane przeze mnie lwy nie miały większych problemów ze śledzeniem po słuchu swojego celu. Ten był od nich wyraźnie cięższy, co dało się usłyszeć. Niestety, poza plusem w łatwiejszym śledzeniu, potencjalnie oznaczało to również minusy, w trakcie samego schwytania więźnia. Wcześniejsze raporty wspominały, że przeciwnik może być duży – można się tego było łatwo domyśleć o śladach łap. Teraz, widząc go z daleka, lwy się upewniły do wielkości, aczkolwiek z dużej odległości czasami ciężko dobrać odpowiedni układ odniesienia. Teraz miały go również okazję usłyszeć – a ciężkie kroki sugerowały właśnie kogoś, w znacznie większym stopniu bazującego na sile, co znaczyło, że może nie być łatwym przeciwnikiem. Zwłaszcza, że lwy używane do zwiadu zwykle były przeciętnej siły ale i przeciętnej szybkości. Takie uniwersalne cechy pozwalały na sprawny zwiad, śledzenie, szybkie polowanie. Najszybszy ale i najsłabszy z całej trójki lew został oczywiście posłany po posiłki, ale pozostała dwójka również nie należała do przeciętnie silnych, chociaż na pewno byli powyżej przeciętnej, bo spodziewając się intruza, nie wysyłałem słabszych, którzy z powodzeniem mogli sprawdzać granicę od strony pozostałych dwóch stad, z którymi toczyła się nieformalna ziemna wojna.

Jeden z lwów zajął pozycję idealną do ataku. Czaił się w pewnej odległości od roślinożercy, który ewidentnie był celem intruza. Czekał tylko, kiedy ten zdecyduje się podejść bliżej, wpatrzony w zwierzynę i odsłonięty na atak od boku. I uśmiechnął się, gdy nieznajomy, zgodnie z przewidywaniami, zaczął się zbliżać. Coraz bliżej, bliżej. Pozycja była coraz lepsza do ataku, jeszcze dwa kroki, jeszcze krok i… niech to! Został zauważony. Momentalnie zebrał się do skoku ale… ale nieznajomy się tego spodziewał. Idealny moment nieubłagalnie minął a lwu zostało… cóż, odpowiedzieć tym samym przekleństwem.
- Kurwa! – stwierdził dosadnie. Nie było sensu się już chować, więc wstał. Oczywiście przyjął nie dumną, wyprostowaną pozycję – nie był samobójcą. Stanął na ugiętych łapach, gotowy do skoku… ale i do ucieczki. Przyjrzał mu się uważnie. Drań był znacznie większy od niego i raczej nie miał z nim samemu szans. Musiał czekać na drugiego wartownika, który zgodnie z planem gdzieś się musiał czaić, starając się zajść intruza od tyłu. No i na wsparcie, które w końcu też powinno się pojawić.
- Przez Ciebie zwierzyna nam uciekła – oznajmił nieznajomemu, chcąc sprawiać wrażenie, że to nie olbrzym jest jego głównym celem. Chociaż kłamstwo nie było trudne do przejrzenia.
- Chciałbym, abyś poszedł ze mną. Władca tej krainy Mane Cię wzywa. Pragnie z Tobą porozmawiać – zażądał, dochodząc do wniosku, że może prościej iść drogą konsensusu i starać się dogadać po dobroci, zamiast walczyć ze znacznie większym nieznajomym. A przynajmniej grać na czas.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

śr mar 07, 2018 1:02 pm

I ostatecznie nie uskoczył, zdawało mu się że samiec na którego wpadł był niemniej zaskoczony tym spotkaniem co on sam, cofnął się o krok w tył rozglądając pobieżnie bez obracania łba- by nie stracić tamtego z oka, na boki w poszukiwaniu innych lwów, z wypowiedzi samca jasno wynikało że jest ich tu więcej.
Był zły na siebie, że stracił gardę i nie spostrzegł przyczajonych drapieżników wcześniej. Mięśnie pod okrytą czarnym futrem skórą pozostawały wyraźnie napięte, przyszykowane do ucieczki, czy odparcia ataku, przystrojone w kolczyki ucho skierował za siebie szukając zdradzających przyczajonego oponenta szmerów.
Jaka zwierzyna? Czyżby coś jeszcze umknęło jego uwadze tego dnia? Prychnął sceptycznie nie kryjąc braku zadowolenia i rozdrażnienia.
- Doprawdy? Skoro tak, chyba pozostaje mi wyrazić jak bardzo jest mi przykro z tego powodu.- Tak naprawdę to nie przejął się tym zbyt mocno, ale jak rżnąć głupa to profesjonalnie.
Zaraz chwila, nagła zmiana tematu zbiła go z tropu i zapaliła mu czerwone światełko w łbie, to są na polowaniu, czy nie? Miał uwierzyć w to że czysty przypadek sprawił że na siebie wpadli i tak zupełnie przy okazji teraz przekazuje mu zaproszenie od swojego władcy? - A jeśli odmówię? - Nie wiedział o tym całym Mane zbyt wiele. Czegoż mógł chcieć władca od złodziejaszka takiego jak on? Na pewno ostatnią rzeczą jakiej by się teraz spodziewał, było złożenie mu propozycji współpracy. Z drugiej strony granicząca z zuchwałością pewność siebie podsuwała mu właśnie taką opcje. Znał swoją wartość.
Ruszył zwyczajowo po łuku by wyminąć lwa zupełnie jakby ignorował jego żądanie, bezczelnie przy tym sprawdzał go rzucając nieme wyzwanie. - Z pewnością pomyślę nad tym zaproszeniem.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

śr mar 07, 2018 9:04 pm

Lew spiętrzył się do skoku, mając zamiar zaatakować intruza, ale szybko do niego dotarło, że optymalny moment minął i rzucenie się na ogromnego przeciwnika nie ma już żadnego sensu, żadnych szans powodzenia. Przyjął bojową postawę, gotów do ataku lub ucieczki. Widać było, że nie ukrywał, że uważa intruza za wroga. Cała mowa jego ciała wyraźnie zdradzała, że spodziewa się problemów. Nie próbował tego ukryć. Zresztą musiałby być idiotą, aby traktować sporego nieznajomego z pobłażaniem. A idiotą nie był – takich bym nie wysłał w tak ważny patrol. Chociaż inteligencją również nie grzeszył. W końcu dobrze wiedziałem, jak i każdy inny władca, że wojownicy a przede wszystkim ich dowódcy, nie powinni zbyt wiele myśleć. Myśląca armia była proszeniem się o pucz wojskowy. Wojownicy powinni wykonywać możliwie dokładnie rozkazy a nie zastanawiać się nad ich logiką. Więc gdy nieznajomy wypowiedział słowa, których mój lew się nie spodziewał, ten zawahał się na moment, nie będąc pewnym, jak zareagować. Było tamtemu przykro? Szybko doszedł do wniosku, że to zapewne… ta aronia… ironia, czy jak ją tam nazywali. Warknął cicho uznając, że nieznajomy stroi sobie jakieś żarty.
- A jeśli odmówisz… – nieznajomy lew się zawahał, próbując sobie przypomnieć procedurę… skrypt, którym miał podążać w podobnej sytuacji, niczym sprzedawca ostrzałek do pazurów, który mówi dokładnie to, co przewiduje scenariusz.
- To wtedy Władca Mane nie będzie zadowolony. Więc prosiłbym w jego imieniu, abyś poszedł ze mną – ponowił prośbę, chociaż chyba bezskutecznie. Spiął się, gdy nieznajomy zaczął przechadzać się po łuku. Flankował go? Wartownik cofnął się o dwa kroki, przodem wciąż zwracając się do nieznajomego, nie dając się zajść od boku. Przelotnym zerknięciem upewnił się, że przed łapami i za sobą nie ma żadnych kamyków, żadnego piasku, o który mógłby się poślizgnąć. Utrzymywał bezpieczny dystans i kontrolował najlepszą drogę ucieczki, by być w stanie w szybkich trzech susach odskoczyć, rozpędzając się, odsuwając się jak najdalej od potencjalnego zagrożenia.
- To nie jest dobry pomysł odrzucić zaproszenie. Przyjęcie go… może okazać się opłacalne – oznajmił nieznajomemu. Mówił prawdę? Kłamał? Prawdę mówiąc sam nie wiedział. Mówił, co mu kazali. I zaczynał się irytować. Nieznajomy zataczając łuk, utrudniał drugiemu lwu zajście go od tyłu. Ale i tak nie za bardzo był w stanie mu to uniemożliwić. Nie był głupi, by zachodzić drogę i prowokować olbrzyma. Zwłaszcza, że liczył, że lada moment drugi lew wróci. I za trochę dłuższy czas przyjdą kolejne z odsieczą.
- Może warto teraz przemyśleć zaproszenie, póki jest aktualne – zasugerował, grając na czas.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

pt mar 09, 2018 12:01 pm

W istocie była to ironia, która jak każde z narzędzi miało swoja funkcje, a w tym wypadku nie chodziło mu tylko o to by ubliżyć nieznanemu lwy, starał się sprawdzić jak bystry ten był. sama siła w starciu to nie wszystko. Dopóki rozmowa trwała każda z sekund mogła przynieść użyteczną informacje, głęboko zaszytą w temacie który poruszyli, który to był coraz bardziej pretekstem do wymiany słów.
- Jak to każdy władca, któremu czyni się wbrew woli, huhuhuh. - Mruknął przygryzając wargę, szukając w zachowaniu tamtego strachu. Jakież konsekwencje czekały strażnika, jeśli Anubis wymknie się z jego łap? Sroga kara? Taka, która oznaczałby twardego bezwzględnego władce na tronie, ciężko jednak wyczuć takie rzeczy, o pomyłkę bywało niezwykle łatwo, zwłaszcza gdy miało się do czynienia z kierującymi się szlachetną lojalnością wojami.
Decyzje podjął już dawno, zdania nie widziało mu się zmieniać, czy to prośbą czy groźbą, prychnął i z uśmiechu na jego pysku nie został ni cień. Postawił łapę na ziemi, stojąc w lekkim rozkroku.
- MOŻE.- Położył nacisk na to słowo, które pojawił się w każdej z wypowiedzi strażnika, jakby chciał uświadomić że przyłapał go na wciskaniu kitu. Brakowało w jego wypowiedziach pewności siebie, drobny szczegół, który pogrążył z kretesem całą konwersację, czas na rozmowę minął i Anubis postanowił zetrzeć z ziemi po sobie trop w postaci nieznajomego rzucając się na jego grzbiet by wpierw powalić swą ofiarę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zakończone Wydarzenia”