Mane i Anubis [zamknięty]

Tutaj zostają przeniesione zakończone retrospekcje.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

wt kwie 03, 2018 8:50 pm

Wartownicy bez większych problemów założyli ogromnemu lwu liany na pysk, nogi i szyje, chociaż jego pomruki, spore pazury czy napinające się mięsnie, wzbudzały w nich dostrzegalny niepokój. No bo kto w obecnej sytuacji by się nie obawiał olbrzymiego przeciwnika, który nawet spętany, był cholernie groźna bestia. W końcu wszyscy wiedzieli co zostało z ich kolegi po fachu i byli ostrożni, by nie przydarzyło się to i im. Dowódca zawahał się, słysząc słowa ich więźnia. Nie był pewien, czy intruz mówił to na serio czy żartował – w końcu lwy do armii dobierało się pod katem wierności i siły a zbytnia samodzielność czy przesadny intelekt były minusami, mogącymi powodować pucze.
- To bardzo dobrze – odpowiedział w końcu dowódca, nie chcąc się dalej zastanawiać, co odpowiedzieć. I spiorunował wzrokiem pozostałych strażników, by nie udzielały ich więźniowi żadnej odpowiedzi.

Po dojściu na miejsce, ku sporemu zgrupowaniu skał, więźnia poprowadzono w dol do nierzucającej się w oczy groty. Grupka minęła pilnowana bramę i zaczęła schodzić korytarzem w dol, aż dotarła do sporej komnaty, oświetlonej małymi świetlikami, przez które wpadało dzienne światło.
- Ustaw się na środku! – rozkazał dowódca, a jeśli olbrzym tego nie zrobił, to dwóch wartowników szarpnęło za liany, próbując go zmusić do podejścia we właściwe miejsce.
- Leżeć! – padło kolejne polecenie i jeśli nie zostało od razu wykonane, to lew, który szedł na końcu, rzucił się na olbrzyma, próbując go zmusić do położenia się na ziemi. W razie problemów, pozostała dwójka doskoczyła, by mu pomoc. A jeśli udało im się go powalić lub ten sam się położył, to cala trojka próbowała mu ciasno związać lianami obie przednie lapy a następnie obie zadnie. W razie sukcesu próbowano mu wcisnąć kaganiec na pysk, ciasno zapinając wszystkie paski od niego i dopiero na końcu zdejmując liany, które mu wcześniej obwiązywały pysk. Upewnili się, ze lapy są wystarczająco ciasno związane po czym potwierdzili wykonanie rozkazu ich dowódcy.
- Król Mane wkrótce Cię odwiedzi – rzucił dowódca – Nie rozmawiać z nim – dodał do pozostałej trojki i wyszedł, aby poinformować o swoim przybyciu ze schwytanym trofeum.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

pt kwie 06, 2018 9:45 pm

Jarzmo drażniło go w grzbiet nosa, kręcił nim i marszczył, pomrukując niejednokrotnie też oblizywał się na tyle na ile pozwalał mu spętany pysk.
Uraczył też strażnika któremu zadał pytanie uśmieszkiem, którego pewnie nie zdążył zauważyć po tym jak dowódca wydał niemy rozkaz zakazujący rozmowy z nim, igranie z pionkami sprawiało mu jakiś rodzaj przyjemności, nawet teraz w tej chwili i tak drobny sposób. W końcu uczono go że żadna okazja na wprowadzenie zamętu w szeregach wroga nie mogła być zmarnowana.
- Czyli daleko.- Mruknął pod nosem nabijając się z idącego na czele, słyszeć tego nie mógł, ale znajdujące się najbliżej samce to już inna sprawa.
Ociągał się, tyle na ile mógł raz czy dwa uderzył ogonem lwa który znalazł się zbyt blisko rozbujanego czarnego bicza, komentując ten oczywiście przypadkowy wypadek cichym 'ups', albo innym 'przepraszam'. Gdy dotarli do skał uniósł łeb na tyle ile mógł przyglądając si okolicy, jak często ktoś tu zagląda? Ile lwów pilnuje okolicy? Szukał śladów krwi, resztek ofiar- skór, kości, sierści zaciągając się głęboko zapachem, powietrze opuściło płuca Anubisa przez jego gardziel. - Urocze miejsce.- Mruknął gardłowo zagłębiając się w czeluści skalnej twierdzy.
Rozkazy dowódcy wykonał dość niechętnie, opór sprawił że musieli go zmusić do każdej z powyższych czynności, nie obyło się zatem bez pomruku, ekspozycji oręża pod postacią pazurów i grubych kłów, srogie spojrzenie czerwonych ślepi padło na tego, który odważył się znaleźć z przodu przy zakładaniu kagańca i pasów na łapy, parsknął przy tym gorącym powietrzem z nosa mu w morde niczym byk, co mogło sugerować strażnikowi że będzie kolejny i dołączy do przyjaciela, którego skubią już pewnie sępy, czy inni padlinożercy.
Prychnął, obym nie musiał na Panicza czekać zbyt długo- Przeszło mu przez myśl.- Dobrze. Nigdzie się nie wybieram.-Zakpił wypowiadając kwestię przez nos.
Nie byłby sobą, gdyby nie sprawdził jak solidne są kajdany, napiął mięśnie wsłuchując się w trzeszczenie skóry z której były wykonane, koniec ogona jako jedyny niespętany podrygiwał na boki nie dotykając ziemi.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

sob kwie 07, 2018 12:52 am

Dwóch strażników, idących obok lwa, było ewidentnie wkurzonych cala sytuacja, ale niewiele mogli zrobić. Przecież dowódcy się nie poskarżą, bo pewnie by jeszcze od niego dostali, a zareagować chyba trochę się obawiali. W końcu eskortowany więzień był naprawdę duży, silny i groźny. Przełknęli wiec zniewagę i w milczeniu użerali się z olbrzymem, który nie do końca chciał współpracować, mimo poganiania go szarpaniem za liany.
- Wkrótce się dowiesz, na ile urocze – odpowiedział równie zirytowany dowódca.

Strażnicy byli wyraźnie spieki i przestraszeni, gdy zakładali lwu kaganiec i skórzane pasy, które były przymocowane do podłoża. I gdy w końcu sobie z tym poradzili, to odetchnęli z ulga i z radością się cofnęli od groźnego przeciwnika, zerkając na niego nieufnie i wstrzymując oddech, gdy słyszeli trzeszczenie skory.


Uśmiechnąłem się, gdy doszła do mnie wiadomość, ze udało się schwytać intruza. W pierwszej chwili chciałem od razu lecieć do lochów, ale się powstrzymałem. Niech więzień trochę poczeka i niech zrozumie, ze nie jest najważniejszy. Odczekałem wiec cierpliwie z ćwierć dnia i dopiero wybrałem się do więzienia. Wszedłem pewnym krokiem, gubiąc rytm, gdy okazało się, ze jeniec rzeczywiście jest spory. Zerknąłem na jego pysk a później na trojkę strażników, upewniając się, ze jestem bezpieczny.
- Kim jesteś? Czego szukałeś na MOIM terenie? – spytałem surowym tonem, nie podchodząc do więźnia zbyt blisko – Jesteś szpiegiem któregoś z wrogich mi stad? Kimś z zewnątrz? Mów! – rozkazałem mu.
- Zabiłeś mi strażnika! Zasługujesz na śmierć! Długa, powolna i cholernie bolesna! Wiec lepiej mnie nie wkurzaj! – ostrzegłem go rykiem, próbując go przestraszyć, podporządkować i zmusić do uległości.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

śr kwie 11, 2018 6:27 pm

Na zakutym pysku czarnego pojawił się niewielki uśmieszek wyginający kąciki warg ku górze, sytuacja nie była zbyt wesoła, związanym był niemalże bezbronny, zdany na łaskę i niełaskę swoich gospodarzy, musiał więc zachować strach w ich umysłach jeśli chciał uniknąć wykorzystania tej sytuacji. Na jego szczęście wygląd mu w tym pomagał, między głodnymi spojrzeniami którymi omiatał strażników, jakby patrzył na zwierzynę do schrupania zerkał po wnętrzu jaskini planując skrzętnie ewentualną drogę ucieczki. W międzyczasie resztki krwi zaschły na pysku samca lepiąc te resztki ciemnej sierści które pokrywały łysawy pysk.

Zdawało się że władca tych ziem niezbyt spieszył się na spotkanie ze swoim utrapieniem, minęło kilka minut, a może nawet kilkadziesiąt. Ciśnienie związane z walką opadło niemalże do zera, w końcu stwierdził że czas w oczekiwaniu na audiencje wykorzysta na medytację, która w odróżnieniu od snu pozwalała zachować czujność umysłu. Osiągnąwszy całkowity wewnętrzny spokój był w stanie skupić się na może nie na najdrobniejszych dźwiękach w szumie eteru, ale z wyłapaniem zbliżających się kroków poważniejszych problemów nie miał- Hmm.- jeden cichy pomruk zmącił cisze z jego strony. Przyozdobione w kolczyki ucho śledziło zbliżającego się osobnika, aż wreszcie ten odezwał się, wtedy Anubis uchylił powieki bez pospiechu.
- Nie jestem stąd i nie łączy mnie żadna z więzi, z żadnym stadem w tej okolicy.- Pierwsze pytania pozostawił niejako bez odpowiedzi, ale czy jego wypowiedz nie zdradzała że jest autsajderem? Wydawało mu się też że to istotniejsze jest od przedstawienia się z imienia. - ..jeszcze.- drobna sugestia?
Na gniewny ton obnażył zębiska i prychnął, leżał na ziemi więc Mane górował nad nim fizycznie- pomimo ogromnej postury, a jedna słowna groźba to zbyt mało, by zgiąć, a co dopiero złamać kark tego bydlaka.
- Zginął z mojej łapy, ale to nie ja go zabiłem. Twój strażnik Królu był lwem o wątłym ciele i jeszcze słabszym sercu które po samą krawędzi tego naczynia przepełniał lęk, to on pożerał go od środka.- Odwrócił uszy, niemiły był ryk władcy dla tego wrażliwego narządu. Przymrużył powieki spoglądając uważnie na samca bez mrugania czerwonymi ślepiami. Na chwilę darował sobie wszystkie uśmieszki i zuchwałe ekspresje, nawet dotychczas leniwie uderzający o podłoże ogon znieruchomiał. Czekał.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

śr kwie 11, 2018 9:01 pm

Wszedłem pewnym krokiem do lochu, gubiąc trochę rytm gdy dojrzałem, że więzień rzeczywiście był tak spory, jak mu mówił dowódca straży. Byłem pewien że przesadza, że ubarwia całą historię, chcąc wyjść na sprawniejszego, licząc na jakąś nagrodę… ale właśnie… właśnie kurwa nie przesadzał. Rzeczywiście drań był wielki. Dawno tak ogromnego lwa nie widziałem. Może nawet nigdy? W naszej krainie lwy były… no normalnych rozmiarów. Takich, jakie lwy powinny mieć. A nie kurwa jakieś wielgachne monstra! Jeśli było ich więcej, jeśli cała zgraja gdzieś czekała na granicy królestwa… to mogło być źle. Chociaż… chociaż według raportów, wszystkie przekroczenia granicy, wszystkie incydenty były spowodowane przez tego samego osobnika – który właśnie został złapany. Może rzeczywiście był pojedynczym intruzem a nie zgrają? A może… może właśnie chcieli, abym tak myślał? Może nawet specjalnie dał się złapać… nie jeniec tylko szpieg? Bo czy naprawdę udałoby się go nam ująć, gdyby sam tego nie chciał? Może liczył, że z łatwością zwieje, gdy będzie chciał? Teoretycznie było to możliwe… chociaż bardziej prawdopodobne było, że ja przesadzam, że popadam w paranoję. Bo zasada „Brzytwy Ockhama” mówiła, że był samotnym intruzem a nie ponurym zwiastunem nadciągających wojsk, nie pikietą, nie czujką, nie zwiadowcą, nie brał udziału w rozpoznaniu bojem. Ale… ale w sumie niczego nie mogłem być pewien. Potrząsnąłem łbem, próbując te wszystkie rzeczy wyrzucić z głowy i skupić wzrok na więźniu… który nawet spętany i unieruchomiony budził strach i przerażenie. Z jednej strony chciało się uciekać ale z drugiej… był intrygujący. Masa mięśni, potężne kły, ostre pazury. Idealny osobnik przyciągający wzrok niczym… niczym zwinna lwica.

Zadałem więźniowi pytanie, na które odpowiedź… nie do końca mi się spodobała. To zaakcentowanie żadnego okolicznego stada zdawało się jasno wskazywać, że należy do jakiegoś innego, być może przygotowującego się na podbój. Ale ten dodatek… sprawiał wrażenie, jakiegoś otwarcia, zaproszenia do rozmów czy do dalszych negocjacji. Moja dłuższa cisza wyraźnie wskazywała, że nad czymś intensywnie rozmyślam. Bo owszem. Nie miałem pojęcia, jaką przyjąć taktykę. Udać, że mu wierzę i jestem łatwowierny? Nie kurwa, żaden władca nie był łatwowierny. Łatwowierne lwy nie zostawały władcami, co najwyżej marionetkami, którymi ktoś z tyłu sterował. Tylko kompletny kretyn i idiota mógł uwierzyć, że jakiś władca czy lider polityczny postępuje nielogicznie. Jeśli się tak uważało, to po prostu na tyle się było głupszym, że nie dostrzegało się ukrytych motywów kogoś, kto znacznie przewyższał nas inteligencją. Czy lew przede mną mógł być debilem? Raczej… raczej nie. Czasami silnych uznawano za kretynów, taki stereotyp, że jak wielki i umięśniony to głupi. Ale on… każdym słowem, która sprawiało wrażenie starannie przemyślanego i dobranego udowadniał, że głupi nie jest. A to budziło we mnie pewien niepokój. Więc jeśli nie udawać naiwnego to co? Grać w otwarte karty? Czy bawić się półsłowami, sugestiami, delikatnie go podpytywać?
Cofnąłem się odruchowo, gdy obnażył kły, które mimo że były schowane za kagańcem, robiły na mnie wrażenie. Ale jeszcze większe wrażenie, zrobiły na mnie jego słowa. Krytykował moich strażników, zachwalał siebie i zdawał się proponować… swoje usługi? Byłbym kretynem, gdybym tego nie zauważył… ale również można byłoby mnie uznać za idiotę, gdybym natychmiast przyjął jego zawoalowaną propozycję… chociaż natychmiastowe jej odrzucenie, też świadczyłoby, że brak mi piątek klepki. Znowu zamilknąłem, zastanawiając się, co zrobić, co z nim począć. Cisza, przedłużająca się cisza.
- To z kim łączy Cię więź? Miałeś chyba rodziców, miałeś jakieś rodzeństwo, miałeś jakieś stado? Gdzie oni są i czemu Cię z nimi nie ma? – spytałem wprost, zerkając wyzywająco w jego oczy. Lekko się go obawiałem ale mimo tego starałem się tego nie okazywać. Czy jego wspomnienie o naczyniu przepełnionym lękiem było też jakąś aluzją do mnie? Zauważył, że się go obawiam i próbował mi to wytknąć? Zacząłem go okrążać dookoła, w odległości jakiegoś metra, by w razie czego być na skraju zasięgu jego łapy, gdyby jakimś cudem, którąś uwolnił. Podszedłem do niego bliżej, znajdując się z tyłu, próbując nadepnąć, niby przypadkiem, na jego ogon, jeśli nim nie uciekł.
- A miałeś plan… przyłączenia się do jakiegoś stada? Z kimś rozmawiałeś? Czemu nie przyszedłeś wprost tylko kryłeś się na granicy? – dopytywałem, okrążając go dalej, by na końcu zatrzymać się centralnie przed nim, przodem do niego, w odległości jakichś dwóch metrów.
- Imię… zapomniałeś wspomnieć o imieniu? – stwierdziłem, ustawicznie rozmyślając. Spojrzeniem wbiłem gdzieś w ścianę za nim by dopiero po dłuższej chwili znowu zogniskować ślepia na jego oczach.
- I co mam z Tobą zrobić? – spytałem, zastanawiając się, co mi odpowie.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

sob paź 06, 2018 11:11 pm

Przyglądał się Mane, mógł zaobserwować w tym dłuższym milczeniu jak lew bije się z myślami, a jemu sprawiało to w pewnym stopniu satysfakcję, chociaż odrobinę miodu na gorycz jaką sprawiał mu fakt iż był spętany niczym szynka z bożonarodzeniowego stołu. Po raz kolejny sprawdził solidność okowów napinając mięśnie. Nie puściły, na co w lekkiej frustracji oblizał nos, rzucając krótkie spojrzenie w prawy bok komnaty.
Spytany o rodzinę rozchylił paszczę wydając z siebie sykliwe "heeeh", na myśl przywodzące chłodny wiatr wdzierający się w zakamarki skał. Jak wiele mógł mu zdradzić, przede wszystkim, co chciał mu zdradzić?
Po krótkiej chwili zdecydował się odpowiedzieć na pytanie Króla.
- Miałem, każdy skądś się bierze. A gdzie teraz są? Zapewne gnaty większości z nich bieleją pośród skał i lodu.- Stwierdziwszy to nader obojętnie zmarszczył nos. - Nie zostałem z nimi, ponieważ nie taki był mi pisany los.- Wbił krwawe ślepia w lwa uznając że te wyjaśnienia są dość wyczerpujące.
Powiódł wzrokiem za samcem, w porę nie zabrał ogona spod jego łap reagując warknięciem i usilną próbą wyrwania go w odruchu.
- Argh.. Plan? Ekhm, wpierw oczywiście zamierzałem zrobić jakieś rozpoznanie.- Prychnął. - Czy gdybym wpadł na audiencje do waszej Królewskiej Mości, zostałbym uraczony faktami? Czy może samymi przechwałkami? I nie zależało mi na wychylaniu się, co więcej już wiem, która lokalna grupa ma najwięcej do zaoferowania. - Oswobodzony ogon podwinął pod bok. - Nie zapomniałem, czekałem na dobrą okazję by się przedstawić. Nito.- Skinął nieznacznie łbem. - Hm, zastanówmy się ileż warta jest wolność dla potężnego wojownika? - Kolejna pauza była tylko teatralnym zabiegiem budującym atmosferę, miał już odpowiedz na to pytanie, nie czekając dłużej rzekł.
- Łeb każdego kto ma czelność być przeszkodą w twych planach, to całkiem przyzwoita propozycja jak sądzę?
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

ndz paź 07, 2018 10:30 pm

Rozmyślając, przyglądałem się lwu, próbując się domyśleć, jakie ten ma zamiary, więc nie umknął mojej uwadze moment, gdy naprężał mięsnie. Zerkał na strażników? Chyba nie sądził, że ma szansę się uwolnić i uciec? Z lochu, pilnowanego przez lwy, gdy jest spętany i ma kaganiec? Marzyciel, szaleniec, pyszałek przeceniający swoje możliwości? Nic jednak nie mówiłem. Próbowałem nie dać po sobie poznać, nad czym się zastanawiam. I analizowałem uważnie jego słowa. Poeta mi się trafił? Gnaty bieleją pośród skał i lodu? Nie taki pisany los? Zawahałem się, co mogę z tego wywnioskować. Rzeczywiście ma poetyckie zacięcie czy co? Mógł co prawda powtórzyć coś, co gdzieś usłyszał. Ale nie brzmiało to jak powtórzenie. Zręczny aktor? Czy rzeczywiście to wymyślił? I czy to prawda czy nie? Tutaj nie dało się niczego stwierdzić na pewno. Chociaż wspomnienie o lodzie sugerowało, że nie jest z okolicy i przywędrował z daleka. Ale… ale równie dobrze mógł to specjalnie dodać, bym tak pomyślał, a urodził się o kilka dni drogi ode mnie. Heh, ciężko było cokolwiek z niego wyczytać. Ale… ale i on chyba sporo rozmyślał, skoro nie zareagował w porę na zdeptanie ogona. Spiąłem się, słysząc warknięcie, ale trzeba było być bardzo czujnym, aby zauważyć minimalną zmianę rytmu mojego kroku. Próbowałem niczego po sobie nie dać znać.
- Jest takie określenie, jak „rozpoznanie bojem”, bo tak chyba można traktować zabicie mi strażnika… ale takie rozpoznanie raczej nie świadczy o pokojowych zamiarach – zauważyłem – Gdybyś wpadł, to byś się przekonał. A fakty? Czym się różnią od przechwałek? Jesteś pewien, że potrafisz je odróżnić? – spytałem retorycznie, a po nagłym machnięcie ogonem dało się domyśleć, że jego słowa mnie zirytowały. Wprost mi zarzucił, że kłamię, że mijam się z prawdą. Ale… ale każdy władca tak robił. A wypominanie tego… było bardzo, bardzo zła taktyką. W polityce nie liczyła się prawda. Chodziło o ładnie opakowane w słowa kłamstwa, z której druga strona mogła się domyśleć tego, czego nie można było powiedzieć wprost.
- A ty? Co masz niby do zaoferowania? – prychnąłem, wypuszczając powietrze z pyska. Zapamiętałem sobie imię, nie odwzajemniając skinięcia. Oczywiście się nie przedstawiałem, chociaż spodziewałem się, że strażnicy mogli mnie zaanonsować. Gdy zaczął mówił, obróciłem się w jego stronę, ogniskując na nim wzrok, zdradzając swoje zainteresowanie… i kolejny raz machnąłem ogonem z irytacją, zdradzając swoje rozczarowanie. No znowu nie za wiele się dowiedziałem. A jego propozycja… była niepoważna.
- Czyli uważasz się za potężnego wojownika? – spytałem retorycznie, podchodząc bliżej niego od jego lewej strony, z delikatnym wahaniem. Jakoś udało mi się przełamać i trąciłem go pyskiem w lewą umięśnioną łopatkę, zerkając na jego potężną łapę przymocowaną skórzanymi pasami do podłoża – Nie da się ukryć, że jesteś spory, umięśniony, groźny. Ale czy jesteś wojownikiem? – podpuszczałem go, mając nadzieję, że mi coś więcej powie – Zresztą skąd pomysł, że rozmawiamy o twojej „wolności”? Może najpierw warto spytać, co możesz zaoferować za własne życie? Bo od przeżycia do odzyskania wolności… długa droga – zauważyłem, obchodząc go i przy okazji szczypiąc lekko w lewe udo, podziwiając jego muskulaturę. Tym razem nie próbowałem nadepnąć ogona, spodziewając się, że będzie się z nim pilnował – Jakbym przyjął Twoją propozycję i zostałbyś schwytany… to wszystko byś wyśpiewał, wskazując swojego zleceniodawcę? Tylko wpadłbym w kłopoty. Czy nic byś nie powiedział, próbując coś na szybko wymyślić? Ale w takiej sytuacji skąd mam wiedzieć, że już nie zostałeś przez kogoś zwerbowany celem zabicia mnie? – zastanawiałem się na głos. Nie ufałem mu, to było oczywiste. Czy on uważał, że jest szansa, że mu zaufał? Starałem się mu dać do zrozumienia, że nie, nie zaufam mu. Dlaczego? Bo po prostu to nielogiczne, irracjonalne!
- Tak, odzyskanie wolności zdecydowanie odpada. Nie masz nawet co o tym marzysz. I lepiej miej nadzieję, na zachowanie życia, bo i to nie jest pewne – stwierdziłem, próbując postawić sytuację jasno, przy okazji wywierając na nim presję, starając się go przestraszyć, jednocześnie wodząc pyskiem po jego prawym boku.
- Silny bydlaczek – oceniłem, gdy skończyłem badać jego muskulaturę – Mógłbym Cię wykorzystać do jakichś walk. Albo do treningu wojowników. Albo trzymać jako zabawkę, maskotkę, dowód mojej potęgi. Albo przerobić na dywanik, a łeb powiesić na skale, dla odstraszenia przeciwników – zastanawiałem się na głos, uśmiechając się złośliwie.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

czw paź 11, 2018 4:07 pm

Wyraźnie dostrzegał że Mane kierunkuje swoje pytania w konkretną stronę, była to dość konkretna wskazówka naprowadzającą go na stosunki władcy z okolicznymi stadami.
- Zabijając uporczywa muchę, nie ruszam na wojnę z ich hordą.- Tak to widział, nie miał szerszego interesu w ukatrupieniu jednego z pionków, mogło to być zuchwałe stwierdzenie, acz jak najbardziej szczere.
- Jak dotąd, nie miałem z rozeznaniem w sytuacji szczególnych problemów, czuję że nić mojego życia jest grubsza od okowów które pętają mi teraz pysk. Ale jeśli się mylę...- Tu urwał swą wypowiedz kontynuując ja z tym samym stoickim spokojem. - ... to i tak nie mam wpływu na już pisany mi los.- Każdy sznur miał swój koniec, tego gdzie się znajdował nie potrafili przewidzieć zwykli śmiertelnicy.
Nawet jeśli obrońcy terenów Mane podali jego imię, chciał by władca sam mu je wyjawił, taki kaprys.
- Moja oferta. Zabiłem jednego ze strażników, innych zapewne poraniłem dość dotkliwie, osłabiło to twe szeregi Królu, blizny na mojej mordzie nie są piętnem nabytym od wzburzonej damy.- Pozwolił sobie na ten drobny żart okraszony krótkim udawanym śmiechem w roli reklamy. -Ale jeśli te zapewnienia to wciąż mało, nic nie stoi na przeszkodzie abyś poddał moją wojaczkę testowi.- Celowo nie zasugerował kim mógł być jego oponent, może sam Mane? Kolejny ze strażników? Osłabiłby jeszcze bardziej szeregi tej grupy, a może jakiś nieszczęśnik gnijący w lochu, gladiator, w ostateczności bestia pokroju bydlęcia, misia, bawołu. Chociaż tego czy hołdowano tu tradycji krwawego teatru ku uciesze gawiedzi nie miał pewności.
- Zależy Królu co rozumiemy pod pojęciem wolności.- Poruszył sugestywnie czarnymi brwiami. - Pozbawienie mnie życia tu i teraz nie byłoby uwolnieniem mojej duszy?- Gromki śmiech który rozległ się z gardzieli czarnego poniósł się tym razem po grocie, trzęsąc nią w posadach. Ale dość żarcików, odetchnął najgłębiej jak tylko potrafił pozbywając się z pyska pojedynczego smolistego pasma grzywy.
Czy uśmiechała mu się rola podnóżka pełnego aspiracji lwa? Można było odnieść wrażenie że tak, tak długo bowiem jak osobnik pod którym służy wykazuje cenione przez niego wartości mógł nawet lizać mu łapy.
Postanowił nieco się z nim teraz podrażnić, poflirtować.
- Nie inaczej.- Silny, a trzeszczące liny pod mięśniami były mu teraz ścieżką dźwiękową dla roli.
- Czekamy zatem tylko na werdykt. Panie?- Mruknął głębokim głosem mrużąc czerwone ślepia, ogon który przytulił do boku ponownie zaczął delikatnie uderzać o podłoże, gdy zamilkł.
Ostatnio zmieniony ndz paź 14, 2018 9:53 pm przez Anubis, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mane
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 84
Rejestracja: ndz lut 11, 2018 10:53 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●o
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●●oooo
Płeć: Samiec
Wiek: 5 lat
Gatunek: lew
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]0/75[/glow][/color]

[/b]

czw paź 11, 2018 8:09 pm

Zaskoczyły mnie słowa wielkoluda. Tak, rzeczywiście nie był kretynem, o bycie którym łatwo byłoby podejrzewać umięśnionego lwa tej wielkości. Zawahałem się, zastanawiając się co chciał przez to powiedzieć… a przede wszystkim, czego nie chciał powiedzieć. W końcu zagadkami się mówi często po to, by jak najmniej zdradzić. Albo by druga strona zrozumiała to, co chce zrozumieć, by założyła, że odpowiedzi wygodne dla niej, nawet niewypowiedziane, są prawdziwe. Czy mogłem to odczytywać jako groźbę? Raczej nie. Chociaż bezczelności mu nie brakowało. I chyba… mi się to w nim nawet podobało. Inteligentny interlokutor – to nie zdarzało się często.
- Może i nić Twojego życia jest grubsza niż okowy i pasy, ale… ale ja łatwiej mogę przerwać nić życia, niż ty okowy – odpowiedziałem tym samym tonem i stylem, co używany przez niego, dodając przy okazji coś, co można było uznać za groźbę, kolejną presję wywieraną na niego – Gdybyś nie miał wpływu, popadłbyś w apatię i dał się po prostu zabić. To, że próbujesz rozmawiać i dyskutować raczej świadczy, że uważasz, że masz jakiś wpływ na swój los – dodałem. I uśmiechnąłem się, słysząc jego wypowiedź. Było widać, że mi się spodobała… jak również to, że chyba w podobny sposób traktował samice jak ja, skoro przez jakąś mógłby zostać zadrapany. Dobry żart, tynfa wart, jak to lwy mówią. Nawet jeśli ten tynf był tak samo fałszywy, jak jego propozycja.
- No, niech Ci będzie. Udowodniłeś, że wojownikiem jesteś nieprzeciętnym… – zgodziłem się z wahaniem. Chyba dlatego wspomniał mimochodem o zabiciu strażnika, przypominając mi ten przykry… incydent – Ale… to dalej nie czyni z Ciebie wojownika. Bardziej może… najemnika. Tak samo lojalnego, jak złoto, które Ci się wypłaca – zauważyłem z wahaniem, zastanawiając się nad tym, do czego mógłbym go wykorzystać, aby… z jednej strony sprawdzić jego lojalność a z drugiej na nic się nie narazić i nie pozwolić mu uciec, gdyby lojalny jednak nie był. Skrzywiłem się, gdy zaczął gadać górnolotne słowa o duszy. Ja nie wierzyłem… w takie brednie. Religia miała za zadanie przede wszystkim ułatwiać kontrolowanie poddanych przez władcę i wspierający go kościół. Chyba już wolałem, gdy wielkolud żartował… chociaż… chociaż to też chyba był żart, który odwzajemniłem uśmiechem.
- Werdykt… – zawahałem się. Po czym… po czym podniosłem łeb, zwracając go w stronę strażników – Wyjść! Zaczekać przed jaskinią! – rozkazałem im, po czym wpatrzyłem się w wielkoluda, czekając na opuszczenie przez nich jaskini.

- Naprawdę nie wiem, co z Tobą zrobić – zdobyłem się na odrobinę szczerości, gdy strażnicy sobie poszli. Przy nich nie mogłem być szczery. Poddani musieli wiedzieć, że ja nigdy się nie waham, że zawsze szybko i sprawnie podejmuję decyzję, która zawsze jest prawidłowa. Zawsze. Ciężko westchnąłem.
- Nie mogę Cię wykorzystać jako wojownika, bo mógłbyś uciec. Nie mogę Ci kazać współpracować z moimi strażnikami, bo mógłbyś wykończyć tego, którego nie dałeś rady zabić – wiele lwów nie lubi zostawiać spraw… niedokończonych. Albo jakieś inne lwy mogłyby chcieć zemsty za zabicie ich kolegi. Jakieś publiczne walki… obawiam się, że jesteś w stanie pokonać większość zwierząt. A chyba domyślasz się, że większość lwów by nie Tobie kibicowała i byłaby zawiedziona, gdybyś wygrał. Bardzo. Tak naprawdę wielu chcę Twojej śmierci w ramach zemsty… a niektórzy… na niektórych zrobiłeś na tyle dobre wrażenie, że mogliby chcieć Cię w innej roli… a to by Mi się zdecydowanie nie spodobało – stwierdziłem z wahaniem. Mógł się chyba domyśleć, że ta inna rola… to była moja rola. Jeszcze kilka pokoleń w tył, tytuł władcy zdobywało się wygrywając z poprzednim. Mogłem się spodziewać, że gdyby zabił nie strażnika, tylko właśnie mnie, to by go szybko wybrano na Władcę. Ja z kolei nie znalazłem się w ten sposób na tronie. Otrułem poprzedniego Władcę i tak manipulowałem zwalczającymi się stronnictwami w Stadzie, że gdy żadnemu z nich nie udało się przeforsować swojego kandydata to wybrano mnie, jako neutralnego. Taki wypracowany kompromis, popularny w takich sytuacjach. I co ciekawie oba stronnictwa były pewne, że to był ich pomysł. Westchnąłem, wracając do dalszego zastanawiania się.
- Tak, najprościej byłoby Cię zabić… chociaż nie ukrywam, że możesz mi się do paru rzeczy przydać. Mogę Cię trzymać, właśnie jako taką maskotkę, moją zabawkę. Podoba mi się świadomość więzienia tak potężnego lwa. No i co by tutaj dużo nie mówisz… podobasz mi się – wyznałem mu, podchodząc do niego od prawego boku i przejeżdżając pyskiem po jego ciele.
- Duży, silny, umięśniony. Idealna sztuka – oceniłem, sięgając pyskiem do jego ucha, za które próbowałem chwycić, celem possania go – Tak, idealny… nawet bym powiedział, że zbyt idealny – stwierdziłem, gdy już puściłem jego ucho, o ile je wcześniej schwytałem. I delikatnie uszczypnąłem go w łopatkę.
ObrazekMane
Awatar użytkownika
Anubis
Zagubiony
Zagubiony
Posty: 87
Rejestracja: ndz lut 18, 2018 10:17 am
Życie: 100/100
Siła: ●●●●●●
Zręczność: ●●●ooo
Percepcja: ●ooooo
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły
Data narodzin: 06 lip 2013
Gatunek: L.Berberyjski
Rozwój Postaci: [b]
[color=#BF0040]Wojaczka- Czeladnik- [glow=red]30/75[/glow][/color]
[color=#4080FF]Łowca- Czeladnik- [glow=blue]30/75[/glow][/color]
[color=#80BF00]Zielarz - Uczeń- [glow=green]30/75[/glow][/b][/color]

ndz paź 14, 2018 11:09 pm

Patrzył spod ciemnych powiek na Mane, czy mógł przerwać nić jego życia z łatwością? Owszem, w tej chwili był bezbronny, starczyłoby kilka celnych ciosów w łeb, lub rozszarpanie gardzieli. Ale po co o tym rozmawiać? Są znacznie przyjemniejsze tematy i własnie tym karmił swojego rozmówcę, tak by poczuł pragnienie i nie mógł się oprzeć czarowi rzucanemu przez giganta.
Ale tego nie zrobisz. Pomyślał, przemilczał odpowiedz kiwając jedynie głową, by potwierdzić jego słowa udeptując glebę pod łapami jak małe zadowolone kocie brzuch matki.
- Lubię czuć życie, lew którego umysł opanowała apatia jest kroczącym trupem wśród żywych.- Stwierdził krótko, przytykając koniec języka do podniebienia. Wojaczka była całym jego życiem, zaś adrenalina najlepszym z narkotyków, nie otępiała umysłu, dzięki niej można było zdobywać góry i powalić ogromnego bawoła.
Kliknął językiem.
- Nie sądzę by ktoś mógł przebić twą ofertę w tej chwili Królu i w najbliższej przyszłości, możemy też zadbać o to by tak już pozostało.- Snuł się po okolicy dość długo by mieć na ten temat całkiem słuszny pogląd, to stado nie należało do najsilniejszego, ale miało ambitnego władcę, dobrze rozegrana karta pozwoli przechylić szalę na właściwą stronę, w tym przypadku ich własną, jego własną.
Rzucił spojrzenie na strażników którym kazano opuścić komnatę, powracając po kilku sekundach do obserwacji władcy.
Zostali sam na sam, rozmowa zrobiła się bardziej intymna, można było zrezygnować z formalnej grzeczności, przywilej ten w głównej mierze tyczył się Mane, bo przecież Anubia był tutaj tylko jeńcem sprowadzonym do parteru.
- Problematyczny ze mnie jegomość. W dodatku zuchwale zaśmiecam twą głowę dylematami i.. troskami, chociaż na to drugie mam świetne remedium w postaci zapewnienia, że świetnie radze sobie nawet w bardzo nieprzychylnym mi środowisku.- Ściągnął wargi w dziobek, zaryzykował oswobodzenie ogona by ten wijąc się niczym wąż odszukał łapy samca, oplatając się wokół jednej z nich.
Czyżby doszukał się gdzieś tam pomiędzy słowotokiem pewnego rodzaju troski? Uh, oh, powolutku wkradł się do strzeżonego skarbca i biada mu, ale rozgości się w nim chyba na dłużej.
- Nie lubię zaspakajać zachcianek lwów poniżej pewnego statutu społecznego. Dlatego marny byłby ze mnie władca.- Wymruczał przechyliwszy łeb lekko na bok, dobitniej zasugerować się że pociągają go władcy z jajami już się nie dało.
Dotyk na napiętych mięśniach wprawił grzbiet czarnego w falowanie, podniósłby nawet łeb, ale w obecnej sytuacji nie był w stanie, co z kolei było nieco frustrujące, sapnął gwałtownie jak rozjuszony byk.
I znowu, gdy tamten obrał sobie na cel kolejnej pieszczoty dobrze unerwiony płatek ucha. Liny po raz kolejny zostały poddane próbie wytrzymałości, suchy trzask sugerował że zbyt wiele już nie wytrzymają, a co za tym idzie gra w którą uwikłał się Król zakrapiana będzie pikantnymi przyprawami.
- Dziki, nieprzewidywalny i na użytek prywatny? Winszuję, doskonały wybór mój Panie, dostanę obroże z Królewskimi insygniami?- Ogon samca uderzył niczym bicz w glebę, raz drugi i trzeci, lina skryta w gęstej czarnej sierści trzymała się już ostatkiem i Mane mógł to dostrzec gdy szczypnął Anubisa w łopatkę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zakończone Wydarzenia”