Mane i Arjana [zamknięty]
: pt paź 12, 2018 10:20 pm
Miejsce: okoliczne tereny
Czas: kilkanaście dni po rozpadzie Krwawego Zmierzchu
Czy mnie dziwił rozpad Krwawego Zmierzchu? W sumie… w sumie ciężko było, abym był tym jakoś bardzo zaskoczony. Taki byłem kilka lat temu, gdy moja świetnie przygotowywana intryga posypała się, co skończyło się utratą przeze mnie dowództwa i skazaniem na banicję. Teraz… cóż, niewątpliwie byłem rozczarowany, ale raczej nie zszokowany. Od dawna uważałem, że Hazir nie nadaje się na Przywódcę, a ostatnie wydarzenia… cóż, był tylko efektem tego, co już wcześniej wiedziałem. Z dniem, którym powrócił z wędrówki, tylko całkiem zdestabilizował to, co próbowała zrobić, co próbowała utrzymać Arjana. Tak się to musiało skończyć. Jedyne, czego żałowałem to tego, że nie udało mi się szybko jej dorwać. Tęskniłem za nocą, gdy przetrzymywałem Arjanę w jaskini. Byłem pewien, że będziemy zawsze razem. Miałem nadzieję, ją odzyskać… ale związała się z tym idiotą a później stanęła na cele stada, co spowodowało, że była nietykalna. Teraz jakbym ją dorwał, to już bym był ostrożniejszy i gdybym ponownie wszedł w jej posiadanie… oj, to bym jej nie dał uciec. Tęskniłem za nią. Ale bym ją tyry myry ciriri ciam ciararam ciam ram pam pam pam. Ale niestety… zwiała. Wyglądało na to, że zabrała z sobą pozostałe lwice i zostałem sam. Nie miałem pojęcia, gdzie się udała… a bałem się, że pozostałe stada rzucą się na niedobitki z Krwawego Zmierzchu, więc również opuściłem nasze tereny udając się w okoliczne tereny, mając nadzieję, że tam będę bezpieczny. Nie mogłem ze sobą wziąć zbyt wiele rzeczy. Jedyne, co zdążyłem chwycić, to jakieś skórzana kagańce i kajdany, wyposażone w skórzana zapięcia. Liczyłem, że wcześniej czy później ponownie dorwę Arjanę… i wtedy już mi nie zwieje. Wszystko schowałem w jakiejś znalezionej jaskini, zgromadziłem parę lian no i rozpocząłem regularne patrole po okolicy, mają nadzieję, że natrafię na jej ślad. A wtedy… wtedy skończę to, co zacząłem te wiele miesięcy temu.
Czas: kilkanaście dni po rozpadzie Krwawego Zmierzchu
Czy mnie dziwił rozpad Krwawego Zmierzchu? W sumie… w sumie ciężko było, abym był tym jakoś bardzo zaskoczony. Taki byłem kilka lat temu, gdy moja świetnie przygotowywana intryga posypała się, co skończyło się utratą przeze mnie dowództwa i skazaniem na banicję. Teraz… cóż, niewątpliwie byłem rozczarowany, ale raczej nie zszokowany. Od dawna uważałem, że Hazir nie nadaje się na Przywódcę, a ostatnie wydarzenia… cóż, był tylko efektem tego, co już wcześniej wiedziałem. Z dniem, którym powrócił z wędrówki, tylko całkiem zdestabilizował to, co próbowała zrobić, co próbowała utrzymać Arjana. Tak się to musiało skończyć. Jedyne, czego żałowałem to tego, że nie udało mi się szybko jej dorwać. Tęskniłem za nocą, gdy przetrzymywałem Arjanę w jaskini. Byłem pewien, że będziemy zawsze razem. Miałem nadzieję, ją odzyskać… ale związała się z tym idiotą a później stanęła na cele stada, co spowodowało, że była nietykalna. Teraz jakbym ją dorwał, to już bym był ostrożniejszy i gdybym ponownie wszedł w jej posiadanie… oj, to bym jej nie dał uciec. Tęskniłem za nią. Ale bym ją tyry myry ciriri ciam ciararam ciam ram pam pam pam. Ale niestety… zwiała. Wyglądało na to, że zabrała z sobą pozostałe lwice i zostałem sam. Nie miałem pojęcia, gdzie się udała… a bałem się, że pozostałe stada rzucą się na niedobitki z Krwawego Zmierzchu, więc również opuściłem nasze tereny udając się w okoliczne tereny, mając nadzieję, że tam będę bezpieczny. Nie mogłem ze sobą wziąć zbyt wiele rzeczy. Jedyne, co zdążyłem chwycić, to jakieś skórzana kagańce i kajdany, wyposażone w skórzana zapięcia. Liczyłem, że wcześniej czy później ponownie dorwę Arjanę… i wtedy już mi nie zwieje. Wszystko schowałem w jakiejś znalezionej jaskini, zgromadziłem parę lian no i rozpocząłem regularne patrole po okolicy, mają nadzieję, że natrafię na jej ślad. A wtedy… wtedy skończę to, co zacząłem te wiele miesięcy temu.